czwartek, 17 grudnia 2015
Zakochanie
Były znajomy powiedział mi, że zakocha się tylko w takiej kobiecie, która będzie spełniać jego kryteria, a także powiedział, że ludzie zakochani są w stanie psychozy.
Mam potrzebę odniesienia się do tej kwestii, ponieważ zaskoczył mnie jego pogląd w tym temacie, ale jednocześnie coś mi uświadomił. Owszem może i jest to jakaś odmiana psychozy, ale po coś ona jest. Można dokonać logicznego wyboru np. spełniasz moje oczekiwania, a zatem zakocham się w Tobie, ale nie zawsze to tak działa. Może się tak zdarzyć, ale nie zawsze się zdarza. Dlaczego? Zakochanie to chemia! A nie logika, w zakochaniu nie ma nic z logiki, kompletnie nic, nawet nie potrafimy czasami powiedzieć, dlaczego ten albo ta. Bardzo dobrze to natura wymyśliła i chwała jej za to. Mało tego, wymyśliła to tak dobrze, że nie do każdego czujemy chemię, podwójny ukłon w jej stronę. Najpierw się zakochujemy, a potem długo później dostrzegamy wady.
Naukowcy udowodnili, że mężczyźnie, (bo jest wzrokowcem) wystarczy 8 sekund głębokiego patrzenia w oczy kobiecie, oczywiście tej, która mu się podoba, żeby się w niej zakochać. A to za mało czasu, żeby kogoś dobrze poznać, a już jesteśmy zakochany. Dramat! Ratunku!. Zakochanie pojawia się jest jak grom z nieba i nawet nie wiesz, kiedy Cię dopada, tego nie da się zaplanować. Wyobrażasz sobie bez zakochania, umówić się z kimś, właściwie obcym na wspólne życie, mieszkanie, bycie ze sobą na dobre i złe, znoszenie humorów partnera i ciężką pracę nad związkiem? Może i możliwe, ale bardzo trudne. Owszem zakochanie nie jest miłością, ale zakochanie może jednak do miłości doprowadzić. Zresztą to jego podstawowa funkcja. Dużo łatwiej jest stworzyć związek z kimś w kim jesteśmy lub byliśmy zakochani.
Mało tego, zakochanie to stan związania emocjonalnego z drugą osobą. Już nawet poprzez patrzenie sobie w oczy, tylko przez kilka minut, można wytworzyć niesamowitą wieź emocjonalną, to jest dopiero fenomenalne. I w tym miejscu wrócę do inteligencji emocjonalnej. Znajomy „emocje” nazwał „dzieckiem”, które trzeba zostawić w domu, wychodząc. Dla mnie emocje w życiu są najważniejsze, bez emocji człowiek jest warzywem. Szczęśliwym jest ten, kto czuje! Szczęśliwym jest ten, kto ma w sobie „dziecko”, a ja zawsze zabieram ze sobą „dziecko” nawet do pracy. Odnośnie emocji nauczyłam się je rozpoznawać i brać za nie odpowiedzialność, (choć czasami bywa to trudne) Teraz to, co piszę, to tez pod wpływem emocji i dobrze mi z tym, nie mam problemu w ich wyrażaniu. Nie kocha się za coś, lecz pomimo czegoś. Kochać trzeba wady i słabości, wtedy dopiero możemy mówimy o miłości. Wiadomo, że ludzie najpierw powinni się sobie spodobać, to jest oczywiste i nie podlega dyskusji. Na początku każdej znajomości nikt nie pokazuje tego, jakim jest naprawdę i nie, dlatego, że robi to celowo, ale dlatego, że się stara i chce jak najlepiej wypaść. Dopiero z czasem widzimy wady i dzięki zakochaniu, bo już jesteśmy zakochani je akceptujemy, kochamy pomimo czegoś, np. kocham Cię, pomimo, że mlaskasz przy jedzeniu, czego wcześniej nie robiłeś/łaś albo, że pijesz wino do obiadu, czego wcześniej nie robiłeś/łaś. Nie ma ideałów każdy z nas jest inny. Różnimy się charakterami, poglądami, poczuciem humor, wrażliwością, bagażem doświadczeń. Każdy związek, czy oparty na zakochaniu, czy logice jest ryzykiem, bo doświadczenie, czas, zmienia ludzi i nie ma żadnej stu procentowej gwarancji, że na pewno dokonaliśmy właściwego wyboru, wiemy to dopiero na łożu śmierci, ale na pewno jesteśmy bardziej szczęśliwi, gdy dokonujemy ten wybór w chwili zakochania, nawet, gdy przejawy miłości bywają czasami absurdalne. Wyobraź sobie, że spotykasz kobietę, która spełnia twoje kryteria w nagrodę zakochujesz się w niej, (tak, jak powiedział mój były znajomy, że dopiero się w niej zakocha, niesamowite, że potrafiłby nad tym zapanować, wow). A co wówczas, gdy po 15 latach, okaże się zupełnie inną osobą i np. zacznie pić wino do obiadu, mlaskać, puszczać bąki albo będzie waży 100 kg ? Przestaniesz ją kochać? Rozwiedziesz się? Przecież już nie będzie spełniać Twoich kryteriów? Ludzie się zmieniają, czas zmienia ludzi i ich poglądy. Mówię to z własnego doświadczenia.
Teraz druga kwestia, czy można być z osobą, kiedy ona mówi, że nie kocha, a Ty kochasz?
Osoba, która nie kocha nie czuje namiętności, brakuje tego bardzo istotnego elementu miłości erotycznej, natomiast jest zaangażowana i przyjacielska, czyli mówimy wówczas o miłości przyjacielskiej. Mówiąc nie kocham mam na myśli: nie czuję do Ciebie tych motyli w brzuchu, nie mam takiej jak ty ochoty na seks i w ogóle kontakt cielesny. Owszem taki związek może być udany, ale istnieje niebezpieczeństwo, że kiedy zjawi się ktoś, kto ten żar namiętności rozbudzi, owa nie kochająca osoba może stracić głowę.. Ale może się tak zdarzyć, że ktoś taki może nigdy się nie zjawić… I choć z punktu widzenia tej osoby, która nie kocha to trochę zubaża jej życie, to jednak może tak żyć. I wiele, wiele ludzi tak właśnie żyje. Ale teraz się pytam, czy są szczęśliwi Ci, co nie kochają??
Osobiście uważam, że lepiej kochać niż być kochanym. To cudowne, uskrzydlające uczucie, choć może nie być łatwe. Nie zostawimy kogoś tylko dlatego, że mnie nie kocha pomimo, że widzę, że ta osoba, która mnie nie kocha jest oddana, zaangażowana i łączy mnie z nią przyjaźń. Natomiast o wiele większe prawdopodobieństwo jest takie, że odejdziemy od kogoś, z kim tej intymności nie ma i kto nie wykazuje wystarczającego zaangażowania w związek mimo, że twierdzi, iż kocha, a tak naprawdę nie. Zatem szczęśliwy jest ten, kto kocha i ten, kto ma w sobie „dziecko”.
Uważam, że taki sposób rozumowania miłości, jak u mojego byłego znajomego, dotyczy ludzi, którzy boją się kochać. Zostawiają „dziecko” w domu, żeby nie być zbyt emocjonalnym. Kontrolują swoje emocje!Czują się dobrze dokonując tylko logicznych wyborów, bo dzięki temu wiedzą, że nie stracą kontroli nad własnym życiem, a zakochanie i okazanie emocji prowadzi do utraty kontroli.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz